1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemieckie szparagi w polskich rękach

8 kwietnia 2011

Rekordowa liczba Polaków zgłosiła się w tym roku do pracy na polach szparagowych Brandenburgii. W połowie kwietnia rozpoczyna się sezon szparagowy.

https://p.dw.com/p/10oD0
Szparagowe pola tuż przed sezonem
Szparagowe pola tuż przed sezonemZdjęcie: DW

Polaków chętnych do pracy w zagłębiu szparagowym Beelitz pod Berlinem zawsze było dużo. Nigdy jeszcze nie było jednak tyle zapytań z Polski, ile w tym roku, mówi Bernhard Falkenthal, szef gospodarstwa Schlunkendorf. Zgłaszały się i zgłaszają pojedyncze osoby, przede wszystkim jednak pytają agencje pośrednictwa pracy z Polski. „Wielu musieliśmy niestety odmówić, bo nie mamy aż tyle miejsc pracy”, ubolewa Manfred Schmidt, szef Związku Producentów Szparagów w Beelitz.

Zdaniem hodowców ma to związek z otwartym już w styczniu br. dla pracowników sezonowych niemieckim rynkiem pracy. „Dla nas niczego to właściwie nie zmienia, bo Polacy pracują u nas tradycyjnie od lat, ale prostsze stały się procedury zatrudnienia. Odpada cała ta biurokratyczna maszyneria. Przypuszczalnie będzie więc jeszcze więcej chętnych”, uważa Manfred Schmidt.

A niedawno brakowało ludzi

Zgrany zespół: Wojtek Łódzki i Bernhard Falkethal
Zgrany zespół: Wojtek Łódzki i Bernhard FalkethalZdjęcie: DW

Brandenburgia jest trzecim co do wielkości producentem szparagów w Niemczech, po Dolnej Saksonii i Nadrenii Północnej-Westfalii. Tylko w regionie Beelitz 15 hodowców uprawia szparagi na blisko 1200 ha. W sezonie trwającym od połowy kwietnia do 24 czerwca, na polach pracuje do 2 tysięcy pracowników sezonowych. Głównie z Polski, Rumunii i Bułgarii, ale przyjeżdżają też Ukraińcy i niewielka grupa z Chorwacji.

Obaw rolników, docierających z innych części Niemiec, że po 1 maja pracownicy sezonowi uciekną z pól do lżejszej i bardziej intratnej pracy, brandenburscy hodowcy nie potwierdzają. Beelitz cieszy się wśród Polaków dobrą opinią kto raz tam pracował, z reguły wraca.

Niespełna 3-4 lata temu region przeżył kryzys. Wielu Polaków zamiast do Brandenburgii pojechało na pola Holandii, do Anglii i Danii. Szybko wrócili zniechęceni wysokimi kosztami utrzymania i odległością do domu. Z Beelitz do granicy z Polską jest niewiele ponad 100 km. Kiosk w pobliskich dawnych koszarach, gdzie mieszkają dzisiaj pracownicy sezonowi, codziennie oferuje nawet świeży chleb z przygranicznych Słubic.

Szparglowe klany

Manfred Schmidt, szef Związku Producentów Szparagów w Beelitz, w Muzeum Szparagów
Manfred Schmidt, szef Związku Producentów Szparagów w Beelitz w Muzeum SzparagówZdjęcie: DW

Zbiór szparaga w Beelitz w niektórych regionach Polski jest rodzinną tradycją. 20 lat temu przyjechali pierwszy raz ojcowie, dzisiaj u ich boku pracują ich synowie. Także Wojciech Łódzki spod Nysy poszedł w ślady ojca. Od trzech lat przyjeżdża jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Stawia i uzbraja halę produkcyjną, kiedy pojawiają się pracownicy do „sztychania szpargli”, przesiada się na busy i tiry. W Polsce prowadzi 30-hektarowe gospodarstwo, co nie bardzo się opłaca, przyznaje. „A tu można zawsze dorobić parę złotych. Poza tym znam firmę, szefa mam takiego, że się dogadujemy”.

W gospodarstwie Bernharda Falkenthala pracuje też brat Wojtka. „To typowe, jeżeli ludzie są dobrzy, ściągamy całe rodziny. Przyjeżdżają wujkowie, ciotki, ludzie z całego regionu. Mamy zaufanie, bo wiemy, że to pracowici, porządni ludzie”, nie może się nachwalić szef. Fakt, że się dobrze rozumieją, jest ważny przy pracy, ale też decydujący o egzystencji i hodowców, i pracowników, dodaje: „Polacy są z natury pracowici, kiedy widzą, że się opłaca, pracują tym bardziej chętnie. Także Rumuni są pracowici, tyle, że mają inną mentalność. Nie dostrzegają, że nasz dochód, czyli też ich zarobki, zależą od jakości zbioru. Jeżeli szparag będzie dobry jakościowo, producent go sprzeda i ma pieniądze na płace. Polacy ten związek widzą”.

Strach przed euro

Związek Producentów Szparagów w Beelitz obchodzi w tym roku jubileusz 150-lecia hodowli szparaga. Piaszczyste gleby sprzyjają hodowli. Atutem jest też bliskość stołecznego Berlina. Cennego warzywa nie trzeba transportować setkami kilometrów, Berlińczycy cenią sobie świeży produkt, niemalże prosto z pola. Tak było w początkach hodowli szparaga, tak jest dzisiaj. I już wtedy do zbiorów przyjeżdżali niemieccy pracownicy sezonowi z ówczesnych Prus Wschodnich, ze Śląska. „Przez ponad sto lat pracowały na polach kobiety. Dzisiaj nie daje rady nawet niemiecki mężczyzna. Nie rozumiem”, kiwa głową Manfred Schmidt. I wspomina, jak w latach 80-tych pracowali z żoną na polach o świcie, potem jechali do pracy, a potem jeszcze sprzedawali szparagi. Także jego mama pracowała na polu jeszcze jako 75-latka. Dzisiaj nikomu w Niemczech taka harówka nie przyszłaby do głowy.

Problematyczny był obowiązek zatrudniania kontyngentu niemieckich bezrobotnych. Producenci szparagów są szczęśliwi, że regulacja ta jest już przeszłością. Dzisiaj jest chwila spokoju pytanie: jak długo? Bernhard Falkenthal spodziewa się wąskiego gardła, kiedy Polska wejdzie do strefy euro. „Tak długo, jak długo jest jeszcze w Polsce złotówka i zarobek u nas jest dla Polaków lukratywny, tak długo mamy spokojną głowę. Kiedy w Polsce też zostanie wprowadzone euro i ceny dorównają naszym, możemy mieć problemy.”

Elżbieta Stasik

red. odp.: Magdalena Szaniawska-Schwabe